Moje włosy są zdrowe, dlatego nie wymagają specjalnej pielęgnacji. Nie poddaję ich żadnym zabiegom chemicznym, mam naturalny kolor. Używam szamponu Timotei do włosów brązowych lub John Frieda Brilliant Brunette. Szampon od Friedy niedługo mi się skończy, a że wg mnie cudem nie jest (biorąc pod uwagę cenę, około 35 zł) ,ostatnio kupiłam szampon firmy Joanna "Z apteczki Babuni" z ekstraktem z miodu i przypadł mi do gustu. Z tej samej serii dokupiłam balsam bez spłukiwania. Kosmetyki w duecie dają efekt miękkich, lśniących włosów, a kosztują grosze. Szampon około 5 zł, balsam chyba podobnie. Niech Was nie zmyli nazwa "z apteczki Babuni", mogłoby się wydawać, że kosmetyki są naturalne. Nic bardziej mylnego, w drugiej pozycji składu znajduje się SLS. Mnie osobiście to nie przeszkadza, zwłaszcza jesienią i zimą, kiedy moje włosy mają tendencję do elektryzowania się. Tutaj SLS okazuje się pomocny.
źródło: www.polki.pl
Po każdym myciu (nie myję włosów codziennie, nie mam problemów z przetłuszczaniem) stosuję odżywkę Dove Intensywna Regeneracja lub Aussie 3 minute miracle. Raz w tygodniu nakładam maskę WAX . Prawdę mówiąc nie jestem nią oczarowana, spektakularnych efektów brak, choć jak wspominałam, włosy mam w dobrej kondycji, może maska nie ma czego regenerować. Od czasu do czasu nakładam cement teramiczny Kerastase i nabłyszczacz John Frieda . Po umyciu pryskam włosy jedwabiem w sprayu GlissKur. Jeśli używam prostownicy, to nanoszę na włosy spray termoochronny Tresemme. A propos tej marki, godny polecenia jest suchy szampon. Nie zostawia siwego nalotu i przyjemnie odświeża włosy, unosząc je od nasady.
Nagrałam dla Was film z instruktażem jak upinam włosy. Gdy znajdę chwilę na jego obróbkę (głównie chodzi tutaj o zmniejszenie), to pojawi się na blogu.