piątek, 27 stycznia 2012

Kilka produktów MAC


Od czasu do czasu lubię zaglądnąć do MAC'a i z reguły nie wychodzę z pustymi rękami. Nigdy nie zawiodłam się na ich kosmetykach (aż do tych zakupów, ale o tym zaraz). Kupiłam kolejne opakowanie mgiełki Fix+, bez której nie wyobrażam sobie codziennego makijażu. Spryskuję nią pędzel przed aplikacją podkładu. Ten sposób gwarantuje przedłużoną trwałość makijażu nawet o 3 h (przypominam, że moja cera jest sucha). Specyfik jest wydajny, pierwsze opakowanie skończyło mi się po roku codziennego stosowania.

Skusiłam się na zakup zalotki do rzęs za sprawą Aliny znanej z kanału YT Brunette's Heart. Rzeczowa recenzja opublikowana na blogu zachęciła mnie do ponownego wypróbowania zalotki. Kilka lat temu miałam okazję testować to urządzenie, ale okazało się być kompletnie nieprzydatne. Zalotka z H&M nie robiła absolutnie nic z moimi rzęsami, które są sztywne i proste. Szybko wylądowała w koszu. Sądziłam, że natury nie da się oszukać i zapomniałam o podkręconych rzęsach. Okazuje się, że to był błąd. Wystarczyło zainwestować w sprzęt dobrej jakości. Zalotka MAC w kilka sekund ładnie rozdziela i podnosi rzęsy. Efekt otwartego oka utrzymuje się długo.



Cieni MAC mam kilka i ze wszystkich jestem zadowolona. Do kolekcji dokupiłam cień "Club", który ma bardzo specyficzny kolor brudnego khaki, zmieszanego z brązem i śliwką węgierką. Pięknie mieni się na powiekach, a intensywność odcienia można stopniować.

O Paint Potach słyszałam wiele dobrego. Niestety nie dorzucę kolejnej pozytywnej opinii. U mnie ten kosmetyk kompletnie się nie sprawdza. Kremowa konsystencja roluje się na moich powiekach, tworząc nieestetyczne mazie. Nie jestem w stanie rozprowadzić go równomiernie, ba już nawet nie próbuję, szybko odsprzedałam specyfik.