środa, 30 maja 2012
Ulubieńcy miesiąca - pielęgnacja
Dzisiaj dzielę się z Wami ulubionymi kosmetykami pielęgnacyjnymi, które wybrałam na ulubieńców miesiąca maja.
Za najlepszy krem na dzień uznaję Shiseido Bio-Performance. Wspominałam nie raz, że dla mnie podstawą jest bardzo dobre nawilżenie skóry, utrzymujące się kilkanaście godzin. Krem radzi sobie w tej kwestii doskonale. Moja twarz jest nawilżona, wygładzona i przyjemna w dotyku. Dodatkowo ma chronić skórę przed procesem starzenia. Wczesna profilaktyka nigdy nie zaszkodzi. Krem mogę polecić kobietom w wieku 25+. Myślę, że to odpowiedni moment na rozpoczęcie nieco bardziej wzbogaconej pielęgnacji.
Konsystencja jest lekka, ale treściwa. Krem szybko się wchłania, nie pozostawia smug i nieprzyjemnego uczucia lepkości.
Zapach raczej mało atrakcyjny, jeśli można tu mówić o jakimkolwiek zapachu. Wyczuwalna jest lekka woń klasycznych kremów. Na pewno nie jest perfumowany, przez co nie uczula. Idealnie sprawdzi się do skóry wrażliwej, skłonnej do alergii.
Na noc stosowałam Lekki Krem Nawilżający aptecznej marki Sanoflore. Miałam tylko 10 ml próbkę, którą otrzymałam w kwietniowym GlossyBoxie, ale tyle wystarczyło, żeby pokochać go bezgranicznie. Niestety nie mam zdjęcia, także dzielę się tylko wrażeniami. Krem ma właściwości odżywcze, dlatego zdecydowałam się stosować go na noc. Warto zerknąć na skład, naprawdę interesujący, znajdziemy tam m.in. cenne oleje roślinne. Krem pozostawia skórę jedwabiście gładką i muszę stwierdzić, że w poprawia jej stan. Zdecydowanie zakupię pełnowymiarowe opakowanie. Tak ładnej skóry nie miałam jeszcze po żadnym kosmetyku.
Na koniec dwa kosmetyki do pielęgnacji okolic oczu. Niezastąpiony Krem Rewitalizujący Ava EcoLinea, który sprawia, że moja opuchlizna pod oczami staje się mniej widoczna oraz Żel Arnikowy FlosLek, dzięki któremu skóra jest naprężona i wygładzona. Z tego duo nie zrezygnuję nigdy! Muszę rozglądnąć się za mocniejszym kremem pod oczy na noc. Mam na oku produkt Clarins, ale o tym innym razem.
niedziela, 27 maja 2012
czwartek, 24 maja 2012
środa, 23 maja 2012
sobota, 19 maja 2012
Ulubione błyszczyki
Szminki czy błyszczyki? Zdecydowanie druga opcja. Mało jest pomadek, które dobrze sprawdzają się na moich ustach, większość niestety je wysusza, ale o tym innym razem. Dzisiaj kilka słów o ulubionych błyszczykach.
Skłaniam się ku jasnej kolorystyce, choć kilka ciemniejszych odcieni też posiadam.
Moim nr 1 jest błyszczyk MAC Cremesheen w kolorze Fashion Scoop - jasny, pastelowy róż. Konsystencja jest kremowa, raczej gęsta. Błyszczyk dobrze się nakłada, tworzy równą taflę koloru. Co ważne, nie wysusza ust i utrzymuje się dość długo (czyt. 2,3 h). Pozostawia mleczny zapach.
Posiadam też koralowy odcień Richer, Lusher. Używam go rzadziej.
Błyszczyki z serii Cremesheen kosztują około 70 zł.
Na pozycji drugiej (choć zastanowiłabym się, czy nie ex aequo z błyszczykami MAC) - Barry M Lip Gloss. O błyszczykach pisałam tutaj.
Dalej kolejność przypadkowa. Warte polecenia są błyszczyki Maybelline serii MNY.
Mam dwa odcienie: koralowy ze złotymi drobinkami 365 i pomidorową czerwień 378. Obydwa są mocno napigmentowane. Konsystencja jest gęsta i kremowa. Cena w granicach 10-12 zł za 5 ml.
Często używam błyszczyka NARS w kolorze Turkish Delight - mleczny odcień nude. Świetnie się rozprowadza, efekt na ustach jest bardzo ładny, natomiast ma tragiczny mocno chemiczny zapach.
Obok na zdjęciu - Chanel Brillant Levres w kolorze 73, który jest chłodnym różem ze złotymi drobinkami. Jest najbardziej nawilżającym błyszczykiem, jaki kiedykolwiek miałam. Minus? Klei się, czego nie lubię. Pojemność 6 ml i koszt około 100 zł.
Mam też 3 błyszczyki Essence Stay with me w kolorach: 04 Trendsetter (mocna fuksja), 01 Me&My Icecream (chłodny blady róż), 02 My Favorite Milkshake (cieplejszy odcień różu z domieszką moreli).
Błyszczyki są dobrej jakości, dobrze rozprowadzają się na ustach, nie tworzą smug. Pigmentacja jest zadowalająca. Pojemność to 4 ml, a koszt w granicach 7 zł.
Na koniec błyszczyki w tubkach z H&M. Dwa są barwione, jeden jest bezbarwny. Najbardziej lubię fuksję i właśnie ten bezbarwny, który daje efekt dobrego nawilżenia. Cena 9,90 zł za 14 ml.
Pospieszyłam się z końcem. Jeszcze nie wspomniałam o barwionym balsamie z The Body Shop Delipcious. Nawilżenie nie jest oszałamiające, ale pozostawia delikatny różowy kolor. Pojemność 4,2 g, a ceny niestety nie pamiętam.
Niedawno kupiłam błyszczyk z Bell Royal Glam w kolorze 062. Jest to typowy nudziak o beżowym zabarwieniu. Niestety mam problemy z jego nakładaniem, nie rozkłada się równomiernie na moich ustach. Używa go jedynie w minimalnych ilościach na pomadkę. Producent zapewnia, że kosmetyk jest długotrwały. Nie zgodzę się z tym, znika szybko.
Pojemność 5,5 g, a cena? 9-11 zł.
piątek, 18 maja 2012
środa, 16 maja 2012
Tory Burch
Na balerinki Tory Burch chorowałam od dawna. W końcu udało mi się je kupić. Zamówienie złożyłam za pośrednictwem włoskiego sklepu internetowego luisaviaroma.com. Przesyłka dotarła błyskawicznie, już po 2 dniach!
Zamówienie zapakowane było w elegancki granatowy karton, wewnątrz pudełko z butami owinięte białą bibułą i przewiązane tasiemką z logo sklepu.
Same buty niesamowicie mi się podobają, spełniły moje oczekiwania w 100%. Balerinki wykonane są ze skóry naturalnej, wszystkie detale są idealnie dopracowane. Jakość jest naprawdę wysoka, podobnie jak i komfort noszenia. Mam nadzieję, że buty posłużą mi na lata.
wtorek, 15 maja 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)